„Król” może być tylko jeden. Na premierze akurat wystąpi na scenie. Ceniona reżyserka teatralna w duecie z dramaturgiem Pawłem Demirskim tworzą spektakl o rozdzielanej złączonej Polsce pod koniec 20-lecia międzywojennego.
Szczepan Twardoch
Jego głośna powieść pod takim samym tytułem jak spektakl pokazuje podział społeczny, który odbija się na szczycie władzy pod samym niebem wolnego Polaka. Całkiem dziarski kryminał w stylu retro napisany jak „Morfina” w szczególny sposób używając powtórzeń oraz prowadząc poprzez meandry półświatka konszachtującego z „salonami”. Zbyt wiele kontrowersji aby była to wysokich lotów gra słowna raczej dobrze zrobiona powieść sensacyjna osadzona w historycznych czasach.
Moda na kryminał?
Kiedy kolejna premiera w teatrze obdziera maskę przyobleczoną przez nasza obojętność, aż się prosi o poszukanie tam ukrytego dna. I pewnie nie byłoby nic dziwnego w tym całym spektaklu gdyby nie kolejna odsłona wałkowanego od lat tematu antysemityzmu. Od lat wciska się on każdą szparą próbując nam wmówić strach(?) przed Żydami czy współczucie(?), a może winę(?).
„Król” obdarty z szat
Ciężko jest wygrzebać w kraju, będącym jedynym azylem Żydów europejskich, gdzie nie było oficjalnych urzędowych sankcji dyskredytujących tą grupę etniczną, prawdziwą twarz antysemityzmu.
Czy „Król” ma posłużyć świadectwu, czy raczej matactwu? Jak sama fabuła książki przedstawia pokręcony świat dwóch gangów gdzie na czele jednego stoi Żyd wcale nie pokazuje walki dobra ze złem. Gang jest gangiem, bo gdyby nie działał jak one nie dostałby tej nazwy, a piętnowany nacjonalizm to tak w zasadzie chrzczony nazizmem patriotyzm narodowy.
Jest to tak jak książka, dobrze zrobiony spektakl, pokazujący formę naszego teatru jak i działającej prężnie kultury. Nie należy się w nim doszukiwać drugiej strony medalu czy brać jako wyrok odnośnie panujących kiedyś podziałów społecznych. Raczej pooglądać świetną grę aktorów oraz genialnie wyreżyserowane sceny i iść dalej.
Dawno nie byłam w teatrze, może to już czas 😀